Top down czy bottom up? – Andrzej Miszczuk dla Gazety Giełdy Parkiet
W finansach ważne miejsce zajmuje wybór odpowiedniej metody zarządzania. Metoda oddolna, bottom up, polega na wyborze spółek rokujących nadzieję na wysokie zwroty. Wybór jest dokonywany wieloma sposobami. Przypadkowy dobór spółek jest chyba najczęściej stosowany, chociaż zarządzający nigdy się do tego nie przyznają. Wolą nazywać swoje wybory systematycznymi, opartymi na analizie fundamentalnej, na różnego rodzaju metodach kwantowych, na selekcji statystycznej, itd. Olbrzymia ilość spółek, w które można inwestować zmusza do zawężenia wyboru według określonych kryteriów. Każdy z nas ma do czynienia z wyborami w codziennym życiu, ot choćby podczas zakupów.
Łatwiej nam zrobić zakupy, gdy do wyboru mamy dwa rodzaje chleba, a nie trzydzieści. Podobne trudności mają analitycy, więc specjalizują się w wybranych dziedzinach. Na przykład duże lub małe spółki, określone kraje lub sektory, spółki wzrostowe lub cykliczne itd. Popularna metoda analizy fundamentalnej siłą rzeczy zmusza do skoncentrowania się na kilku lub kilkunastu spółkach i stałego ich śledzenia. Zostaje już mało czasu na poszukiwania nowych spółek. Dlatego uważam, że wybory inwestycyjne są najczęściej przypadkowe. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest regularne pomijanie pewnych spółek, które powoli stają się coraz tańsze aż ktoś wreszcie je dostrzeże, kupi i doprowadzi do wzrostu ich ceny. Wybór spółek to przyjemne zajęcie. Spotkania z zarządami, zwiedzanie zakładów, rozmowa z menadżerami…. Dla wprawnych analityków to źródło nieocenionej wiedzy, ale w tej metodzie kryje się ryzyko popadnięcia w zależność od spółki. Dzieje się tak, gdy za bardzo zaufamy zarządowi i patrzymy na spółkę oczami jej managementu.
Wielu inwestorów zbudowało swoje sukcesy w oparciu o botton up, w tym również Warren Buffet. Mimo jego niewątpliwych sukcesów, nie udało mu się ulokować w portfelu spółek, które ostatnio zarabiały najwięcej: grupy FAANG, czy też mocno wzrostowych spółek biotechnologicznych i internetowych. Kryteria analizy fundamentalnej nie wskazywały na te spółki. Te najbardziej interesujące i zarabiające branże znalazły się natomiast w portfelach inwestorów stosujących metodę odgórną – „top down”. Przy takim podejściu stosowane są także różnego rodzaju miary i wyceny, aby dokonać racjonalnego wyboru i stosować obiektywne kryteria. Wzrost i jego różne miary są bardzo często używanym argumentem uzasadniającym zainteresowanie określoną branżą. Niska cena sektora czy branży, określonego kraju czy regionu, są brane pod uwagę, ale zawsze z pewnym podejrzeniem, że to co tanie, tanie pozostanie. Klasycznymi przykładami były jeszcze niedawno Chiny i Japonia.
Wniosek jest oczywisty – trzeba stosować obie metody. Tak postępujący zarządzający powinni przynosić swoim klientom najlepsze rezultaty. W takim kierunku będzie zmierzała sztuczna inteligencja, która zajmie wkrótce miejsce doradców i analityków finansowych.
Andrzej Miszczuk Główny Strateg F-Trust SA
Artykuł ukazał się w Gazecie Giełdy i Inwestorów “Parkiet” 7 grudnia 2017 r.
Zobacz także:
TAGI: f-trust opinie,