Mundialowe reformy Putina – Ring Caspar TFI czerwiec 2018
Rosja wydała na organizację piłkarskich Mistrzostw Świata 14 mld dolarów. To dobra inwestycja? Jest szansa, że te pieniądze w jakiś sposób się zwrócą?
Błażej Bogdziewicz: To zależy komu. Niektórzy już na tym sporo zarobili. Przede wszystkim, jak zawsze w tym kraju, wielcy oligarchowie związani z Kremlem. Ale państwu raczej się to nie opłaci. Przynajmniej nie kategoriach finansowych. Pewnie będą jednak jakieś korzyści polityczne dla Rosji, bo mistrzostwa, wszystko na to wskazuje, zakończą się organizacyjnym sukcesem. W ten sposób Moskwa będzie chciała przykryć skrajnie niekorzystną opinię o sobie, która dzisiaj na świecie obowiązuje. Rosja jest postrzegana jako kraj dziki, zaangażowany w takie operacje, jak próba zabójstwa Skripala, zestrzelenie samolotu malezyjskiego, wywołanie wojny z Ukrainą i zajęcie Krymu. Moim zdaniem ta operacja jednak się nie uda, te fakty pozostaną w świadomości i ludzi, i polityków. Nawet Putin nie zmieni przeszłości.
Piotr Przedwojski: W cieniu Mistrzostw Świata Putin obwieścił dwie bardzo ważne decyzje. Pierwsza dotyczy podniesienia wieku emerytalnego. Mężczyźni będą wkrótce pracowali nie do 60, ale do 65 roku życia. Przy czym warto pamiętać, że średnia wieku mężczyzn w Rosji wynosi 67 lat. Jeszcze drastyczniejsze jest podniesienie wieku emerytalnego kobiet, który skoczy z 55 do 63 roku życia. Z okazji Mundialu zabroniono w Rosji pikiet i manifestacji – nawet tych jednoosobowych.
A kobiety żyją w Rosji średnio?
Piotr Przedwojski: 77 lat, więc one, statystycznie, z tej emerytury skorzystają. Druga istotna decyzja dotyczy podniesienia stawki VAT z 18% do 20%. Dodam złośliwie, że polscy politycy w 2014 roku zaspali, podczas Mistrzostw Europy nie było u nas ani podwyżki wieku emerytalnego, ani stawek VAT… Ale to akurat dobrze, bo przecież u nas VAT i tak już jest jednym z najwyższych w Europie.
Błażej Bogdziewicz: Tym samym, obywatelki Rosji będą pracowały o trzy lata dłużej niż Polski.
Z ekonomicznego punktu widzenia to słuszne decyzje?
Piotr Przedwojski: Przez całe lata o Rosji mówiono, że Putin podnosi podatki, aby wzmocnić rosyjskie siły zbrojne. Ale w tym roku wartość rosyjskiego budżetu obronnego spadnie. Skoro tak, to z gospodarką tego kraju musi być krucho. Krucho, mimo że niedawno wzrosły ceny ropy naftowej. Co byłoby z rosyjskim budżetem, gdyby tego wzrostu nie było?
Przekonaj się o naszym podejściu do Klientów. Zapisz się do newslettera, otrzymuj darmowe poradniki i raporty inwestycyjne
Popuśćmy trochę wodzy fantazji i pomówmy o Półwyspie Koreańskim. Wprawdzie dzisiaj zjednoczenie obu Korei wydaje się mrzonką, ale zastanówmy się, czy gdyby ono nastąpiło, to rozruszałoby azjatycką gospodarkę? Czy raczej byłby to zysk, czy koszt?
Błażej Bogdziewicz: Strasznie dużo od nas wymagasz, bo zjednoczenie Korei wydaje mi się dzisiaj czymś ze sfery political fiction. Żeby do tego doszło, Kim musiałby zostać obalony. Kto miałby go obalić? Chyba jedynie któryś z północnokoreańskich generałów, przy wsparciu Chin. Interes Pekinu polegałby na tym, że zjednoczeniu towarzyszyłoby wycofanie się z tego regionu Stanów Zjednoczonych. To oznaczałoby, że zjednoczona Korea wpadłaby w strefę chińskich wpływów, znacząco zmieniłaby się również sytuacja Japonii, nie wspominając już o Tajwanie. Trudno sobie to wszystko wyobrazić. Ale gdyby doszło do pokojowego zjednoczenia, to byłoby to korzystne dla koreańskiej gospodarki. Czy również dla japońskiej? Trudno powiedzieć, Japonia jest w skali świata na tyle dużą gospodarką, że wpływ zjednoczenia byłby chyba niewielki. Ale dzisiaj połączenie Korei Południowej i Północnej wydaje mi się bardzo mało prawdopodobne, spotkanie Kima z Trumpem to, moim zdaniem, taktyczna zagrywka północnokoreańskiego dyktatora.
Piotr Przedwojski: Zjednoczenie byłoby korzystne w długim terminie, natomiast w krótkim i średnim nie bardzo. Wystarczy się odwołać do przykładu Niemiec.
Błażej Bogdziewicz: Nie zgadzam się. Nie uważam, że należy wysnuwać analogię z Niemcami. Tam największym problemem było ustalenie płac w dawnym NRD na zbyt wysokim poziomie. To była decyzja polityczna. Marki wschodnioniemieckie zostały wymienione na zachodnioniemieckie po sztucznym kursie, a zarobki zostały ustalone na bardzo wysokim poziomie, w tym również płaca minimalna. To była decyzja abstrahująca od realiów ekonomicznych. Trzeba było sporo czasu, nim wydajność na terenie dawnego NRD dogoniła dawne RFN. Skończyło się to bankructwami przedsiębiorstw, które nie były w stanie udźwignąć kosztów. Nie widzę powodów, dla których Seul miałby powtórzyć niemieckie błędy. A jeśli nie powtórzy, to Samsung i inne koreańskie spółki będą mogły znacząco obniżyć koszty produkcji.
Piotr Przedwojski: Nawet zakładając, że Koreańczycy przy tym teoretycznym połączeniu nie popełnią błędu i że będzie to po kursie rynkowym lub nawet poniżej, to i tak dostaną 25 milionów pracowników z umiejętnościami istotnie różnymi od tych, które są poszukiwane na rynkach globalnych. Ludzi, którzy nie będą mieli bardzo niskie kompetencje do pracy w nowoczesnych fabrykach i nim się tego nauczą, minie trochę czasu. Na pewno więc zjednoczenie będzie w krótkim terminie szokiem, a prawdziwe korzyści pokażą się dopiero po wielu latach. I będzie to szok dla obu Korei. Ludzie z północy są nieprzygotowani do życia w nowym świecie, również pod względem rynkowym. Jeden przykład – północnokoreańska armia liczy ponad milion ludzi w służbie czynnej – czwarta armia świata pod względem liczebności! Czym oni się wszyscy zajmą? Co mają robić? Roboty programować?
Błażej Bogdziewicz: Armii na pewno nie można rozgonić z dnia na dzień. To jest spory problem i takie ruchy zawsze źle się kończyły. Jakiś czas trzeba będzie tę armię utrzymywać i redukować kawałek po kawałku.
Piotr Przedwojski: Już z tego widać ile będzie z tym zjednoczeniem problemów. A przecież rozpatrujemy tutaj najlepszy z możliwych scenariuszy, podczas gdy doświadczenie uczy, że optymistyczne scenariusze są… optymistyczne Trzeba wziąć pod uwagę, że ani Stany Zjednoczone, ani Chiny, a tym bardziej Japonia, nie są specjalnie zainteresowane powstaniem w tym rejonie relatywnie silnego państwa. Chińczycy zawsze kontrolowali Koreę, traktują Koreańczyków jak „młodszych braci”, a my wiemy na czym to podejście polega.
Miesiąc temu mówiliśmy o Włoszech. Dzisiaj mamy już w tym kraju nowy rząd. Czy mgła się uniosła?
Piotr Przedwojski: Lekko. W Rzymie może się skończyć tak, jak z Trumpem, który jedne rzeczy mówił, aby wygrać wybory, a inne, gdy już zasiadł w Białym Domu. Czy Włosi wyjdą ze Strefy Euro? Wątpię. Włochom aż tak źle się dzisiaj nie żyje. Owszem, PKB tego kraju nie rośnie, ale sytuacja jest daleka od dramatycznej. Po co Włosi mieliby się narażać na szok?
Błażej Bogdziewicz: Mogę się zgodzić z Piotrem. Rząd powstał, niektóre wypowiedzi członków tego gabinetu były bardzo niepokojące, ale czas pokaże ile z tych zapowiedzi zostanie zrealizowanych. Można mieć nadzieję, że jednak bardziej kosztowne dla finansów publicznych pomysły nie zostaną wprowadzone w życie.
Piotr Przedwojski: Nie wydaje się, aby pomysły rządzącej koalicji mogły jakoś istotnie wspomóc gospodarkę Włoch. Przez kilka najbliższych miesięcy będziemy świadkami „szumu informacyjnego”, który będzie efektem małego doświadczenia członków obecnego gabinetu, ale też prób sprawdzania wytrzymałości Brukseli oraz rynków finansowych.
Z ostatnich danych wynika, że koszty pracy rosną w Polsce trzy razy szybciej niż w Unii Europejskiej i cztery razy szybciej niż w Strefie Euro. Czy z tego należy się cieszyć, czy raczej załamywać ręce?
Piotr Przedwojski: Raczej należy się cieszyć, bo oznacza to, że ludzie mają więcej pieniędzy. Powodem do zmartwienia byłby niższy wzrost PKB niż w Strefie Euro. A jest wyższy. Z tym, że powinniśmy przechodzić na wyższy poziom rozwoju technologicznego i cywilizacyjnego – a to jest temat na zupełnie nową dyskusję. Trzeba jednak podkreślić, że Polska się rozwija dość szybko i ten rozwój jest dość dobrze zbalansowany.
Błażej Bogdziewicz: Jeśli polska gospodarka będzie się rozwijać, to wynagrodzenia będą rosły, tak jak w Europie Zachodniej. Różnice w zarobkach cały czas są duże, a były jeszcze wyższe jakiś czas temu. Te różnice powinny się zmniejszać i z tego należy się cieszyć. Natomiast to oznacza problemy, które też się przy tej okazji pojawią. Te firmy, które swój rozwój w dużym stopniu zawdzięczały stosunkowo taniej sile roboczej, mają teraz problem. Niekoniecznie już będą rentowne i ta sytuacja raczej się nie poprawi, będzie im coraz trudniej. To nie tak, że przyjadą do Polski Ukraińcy czy Wietnamczycy i nadal będziemy mieli tanią siłę roboczą. Jeżeli oni rzeczywiście do nas przyjadą, to też będą chcieli zarabiać jak najwięcej. Pójdą do tego pracodawcy, który im zapłaci więcej. To jest też jakiś problem dla budżetu. Z jednej strony wyższe zarobki przekładają się na wyższe podatki, ale pamiętajmy, że za chwilę – zwłaszcza, że zbliżają się wybory – wiele grup zatrudnionych w budżetówce zacznie się domagać podwyżek. Zresztą nawet jeśli nie zaczną się domagać, to wcześniej czy później podwyżki trzeba im będzie dać, bo zabraknie chętnych do pracy.
Piotr Przedwojski: Jeśli płace w Polsce będą rosły za szybko, to po prostu firmy staną się niekonkurencyjne i wzrost gospodarczy zacznie wyhamowywać. W efekcie spadną dochody i obywateli, i państwa. Warto jednak zwrócić uwagę na problem, z którym cały czas się borykamy – preferencją podatkową dla podmiotów zagranicznych. Właściciele spółek zagranicznych mają niższe obciążenia niż polscy przedsiębiorcy. Wystarczy spojrzeć na pomoc dla kapitału zagranicznego w strefach ekonomicznych, które rosną niepohamowanie. Historycznie strefy powstały w latach dziewięćdziesiątych, czyli blisko trzydzieści lat temu, jako tymczasowa pomoc dla regionów z dużym strukturalnym bezrobociem. One już swoją rolę spełniły, więc naprawdę nie wiadomo dlaczego te strefy utrzymujemy. Oprócz tego są jeszcze dotacje dla konkretnych firm – LG w Kobierzycach dostanie 250 mln zł, JP Morgan 20 mln. Są też programy rozwoju, ale to też jest uznaniowe. Jest jeszcze kwestia tych zgód Polski na sąd arbitrażowy. Podmioty zagraniczne mogą się tam odwoływać i Polska traci tam duże kwoty. Musi być jakieś wyrównanie dla przedsiębiorców krajowych, którzy są zresztą mniejsi. Co przy rosnących regulacjach oznacza, że mniejszym jest po prostu trudniej. Dlaczego nie ma obniżki podatków dla wszystkich? Jest uszczelnienie systemu i to jest super, tylko dlaczego nie ma, z drugiej strony obniżki podatków dla przedsiębiorców? Nie jest przypadkiem, że dramatycznie rośnie rola Polski jako globalnego centrum outsourcingowego. Mnóstwo ludzi pracuje w back officach. Tylko co dalej?
Błażej Bogdziewicz: Powiem więcej. Dotacje dla zagranicznych firm mają służyć tworzeniu miejsc pracy. To dzisiaj, gdy bezrobocie w Polsce przestało być problemem, jest kompletnie pozbawione sensu. To jakieś kuriozum, które szkodzi polskiej gospodarce, bo szkodzi polskim przedsiębiorcom. Oni są w swoim kraju o wiele gorzej traktowani niż inwestorzy zagraniczni. Z tą polityką należy definitywnie i jak najszybciej skończyć. Z naszych rozmów ze spółkami wynika, że jest to powszechny pogląd. Większość przedsiębiorców, która prowadzi własny biznes, ma ogromny żal do państwa za złe traktowanie.
Zadam pytanie, którego nie lubicie. Co będzie z giełdami w najbliższych trzech miesiącach?
Piotr Przedwojski: Nie znosimy. Ale powiem tak – historycznie rzecz biorąc, okres letni nie jest dobry do inwestowania na rynkach akcyjnych. W tym czasie mamy na giełdach najniższe zwroty miesięczne w całym roku.
Błażej Bogdziewicz: Nie mam pojęcia co się stanie w przeciągu trzech miesięcy. Nikt na świecie nie ma. Nasz pomysł na inwestowanie jest taki sam jaki był w poprzednich miesiącach i kwartałach. Warto inwestować w spółki technologiczne, szczególnie takie, które mają istotne przewagi konkurencyjne. Naszym najważniejszym rynkiem są Stany Zjednoczone i jak na razie nie widać powodu, dla którego spółki technologiczne, w które alokowaliśmy najwięcej kapitału, miałyby zacząć sobie gorzej radzić biznesowo. Co niekoniecznie oznacza, że ich kursy będą cały czas rosły. Powiem więcej: na pewno tak nie będzie, co jakiś czas będą spadki, czasami nawet znaczne. Przy inwestowaniu na rynkach akcji warto mieć jednak długi horyzont inwestycyjny. Nasze pomysły inwestycyjne w ostatnich latach się sprawdzają, Strategia Akcji Skoncentrowanych przyniosła w ciągu ostatnich 2 lat ponad 70%, czyli więcej niż amerykański NASDAQ. Dzisiaj pomimo wzrostów widzimy wiele okazji do inwestowania właśnie na rynku amerykańskim. Z tym, że powiem jeszcze jedną rzecz – czasem oczekiwania inwestorów i rynków są bardzo wysokie i nawet jeśli spółka pokazuje dobre wyniki, to niekoniecznie oznacza, że kurs pójdzie w górę. Może nawet istotnie spaść. Dlatego nie inwestujemy całego kapitału w akcje, a spadki na giełdach wykorzystujemy do nowych zakupów naprawdę dobrych podmiotów. Będziemy ten schemat wykorzystywali również w najbliższych miesiącach.
Rozmawiał Piotr Gajdziński
Materiał zaprezentowany na stronie pochodzi od naszego partnera Caspar TFI.
FUNDUSZE CASPAR TFI W OFERCIE F-TRUST (DOSTĘPNE TAKŻE ONLINE NA PLATFORMIE FUNDUSZY):
[ft_funds_db towarzystwo=”1″ nofilter=”false”]TAGI: ring caspara,