Inflacja i rentowność | raport F-Trust wrzesień 2021
Minęło osiemnaście miesięcy dobrych wzrostów cen giełdowych od pierwszej covidowej korekty w 2020 roku. Trwała ona krótko, rynki szybko i stanowczo się odbiły, aby wrócić na poprzednie szczyty, a następnie regularnie je podnosić. Gospodarka światowa potrzebowała więcej czasu na odrodzenie i powrót do poziomów sprzed pandemii. Giełda zdecydowanie antycypowała powrót do silniejszej gospodarki i jej wzrostów. Dzisiaj mamy świetnie prosperującą gospodarkę światową. Są oczywiście wyjątki lub – jak w Chinach – sytuacje specjalne, ale duże i silne gospodarki światowe są w stabilnym trendzie wzrostowym. Gospodarcze odrodzenie po pierwszej fali pandemii było tak mocne, że pojawiło się wiele wąskich gardeł. Pojawiła się też inflacja, która stała się już elementem składowym gospodarki światowej. Kryzys z 2020 roku nie wiązał się tym razem z deflacją. Obecna inflacja producencka, PPI, osiąga bardzo wysoki poziom, w wielu krajach ponad 8%. Jednocześnie doświadczamy dużej stabilności finansowej i niskiej zmienności.
Im dłuższy okres stabilności, tym gwałtowniejszy może być powrót do wysokich zmienności. Co może go wywołać? Po pierwsze, akcja podnoszenia stopy procentowej przez banki centralne. Po drugie, działania konsumentów i inwestorów, ich psychologia i działania dające zwiększenie niepewności i niestabilności. Chodzi tu na przykład o osoby młode, które w poszukiwaniu swego miejsca łatwo i często zmieniają pracę, wprowadzając brak stabilności w spółkach, dla których pracują. Inwestorzy, którzy lubią handlować akcjami zwiększają zmienność na rynku. Po trzecie, zdarzenia losowe – takim elementem jest covid lub inna pandemia, albo kryzys polityczny.
Banki centralne powoli będą wycofywać się z pomocy, której udzielały przez tak długi okres. Mamy zapowiedzi podwyżek stóp procentowych i wycofania się z interwencji na rynku długu. W tej sytuacji koszt pieniądza raczej wzrośnie. Nowe programy odbudowy gospodarek, te z USA i z Unii Europejskiej będą wdrażane stopniowo. Koszt tych programów będzie bacznie śledzony, chodzi o unikanie wzrostu napięcia w budżetach krajowych. Obok rządowych programów naprawczych spółki prywatne, w tym giełdowe, będą inwestowały w modernizację i rozwój swojej działalności, walczyły o nowe rynki i wzrost zysków. Z pewnością skorzystają z nadarzającej się okazji stworzonej przez wąskie gardła, aby dobrze zarobić. To też wymaga dodatkowych kapitałów. Czy generowany obecnie cash flow wystarczy na pokrycie tych wydatków? Z pewnością nie we wszystkich spółkach. Popyt na dodatkowe finansowanie może być większy niż nam się dzisiaj wydaje, a to oznacza wzrost kosztów finansowania. Takie zmiany warunków prowadzenia działalności będą sprzyjały silniejszym, a pogrążały słabszych. Zróżnicowanie wśród spółek doprowadzi do większej zmienności na rynkach, gdyż ryzyko operacyjne wzrośnie. Tym zdają się nie martwić nabywcy akcji. W Polsce sierpień tego roku był szesnastym z rzędu, w którym miesięczne wpłaty na fundusze inwestycyjne znacznie przewyższały wypłaty, ale okres największych dopływów – trwał od grudnia ubiegłego roku do marca tego roku – nie został pobity.
Ten artykuł to fragment raportu
F-Trust, aby otrzymać dostęp do pełnej wersji, zostaw swój adres e-mail w formularzu poniżej lub zarejestruj się na Platformie Funduszy F-Trust.
Zatrudnienie po covidzie wróciło do normy, także w USA zgłoszenia nowych bezrobotnych spadły do najniższych poziomów – 310 tysięcy tygodniowo, podobnie, jak przed pandemią. Średnia krocząca ilości bezrobotnych w USA pobierających zasiłki jest obecnie na poziomie 2,84 miliona. Pracodawcy odczuwają brak dobrze wykwalifikowanych pracowników, dostępnych od zaraz. Ilość nieobsadzonych miejsc pracy przekracza 10 milionów. W okresie wakacyjnym ilość wolnych miejsc pracy znacznie wzrosła. Pracodawcy podnoszą początkowe wynagrodzenia, aby zachęcić do podjęcia pracy. Z drugiej strony administracje krajowe w wielu krajach wprowadzają wymagania higieny, aby uchronić przed rozszerzaniem się pandemii. Są to działania standardowe i większość społeczeństwa już przyzwyczaiła się do takiego życia. Szczepienia pozostają najlepszym środkiem do ochrony ludności i warunkiem prowadzenia działalności gospodarczej, jeśli nie chcemy kolejnego lockdownu. Produkcja i usługi nie są równo traktowane w czasie covidu. Produkcja może odbywać się w miarę normalnie, za to usługi muszą liczyć się z ograniczeniami, dlatego są w trudniejszej sytuacji. Giełda miała już swoich faworytów, spółki bogacące się w czasie lockdownu, a następnie te które ruszyły po otwarciu gospodarki. Obecnie o zainteresowanie inwestorów ścierają się spółki wzrostowe, cykliczne i tzw. value. Duża część inwestorów, preferująca doraźny dochód, wybrała spółki dywidendowe. Ich rentowność jest o wiele lepsza niż większość obligacji. Do tego dochodzą zyski kapitałowe. Kiedy górą były spółki wzrostowe, zainteresowanie dywidendami nie było priorytetem. Teraz, gdy inflacja zawitała pod strzechy, dywidendy stały się lepszym sposobem na kreowanie bieżącego dochodu niż dług. Zakładając długi horyzont inwestycyjny spółki dywidendowe mają zdecydowaną przewagę nad zwykłym długiem. Mówimy oczywiście o spółkach prowadzących dobry i dochodowy biznes, bo dywidendy są wypłacane z zysków i dopiero po zatwierdzeniu przez akcjonariuszy. Istnieją spółki, które są „zawodowymi płatnikami” dywidend. Należą do nich na przykład spółki naftowe czy ubezpieczeniowe. Są tam też spółki z sektora IT. W okresie, kiedy inflacja jest na naszym progu, to dywidendy dają lepszą gwarancję dochodu niż kupony z obligacji. Spółki, których zyski rosną, a mogą rosnąć także dzięki inflacji, są w stanie płacić coraz wyższe dywidendy.
Nieco inaczej jest z obligacjami, gdzie kupon jest stały, niezmienny. Aby rentowność długu mogła rosnąć, cena długu musi spadać. Presja inflacyjna na wzrost cen i popyt na kapitał powodują rosnący koszt kapitału, czyli zwiększenie rentowności długu kosztem spadku cen tego długu. Mamy już wzrost popytu na kapitał, ale nie mieliśmy jeszcze wyraźnego wzrostu jego ceny, czyli rentowności. Polityka monetarna banków centralnych pozwalała zaspokoić potrzeby na kapitał po prawie zerowych kosztach i to odraczało wzrost rentowności na długu. W pewnym momencie musi jednak nastąpić dopasowanie podaży i popytu na kapitał poprzez jego cenę, czyli poziom rentowności. Banki centralne będą miały tu decydujący głos i mogą wybrać odpowiedni ku temu moment. Gdy wzrost gospodarczy utrzyma się na wysokim poziomie, będzie to dobra okazja do zmiany polityki zerowych stóp procentowych.
Andrzej Miszczuk, Główny Strateg F-TrustZobacz także:
TAGI: słowo od stratega,