Teoria chaosu – Krzysztof Jeske, prezes F-Trust
Prezes F-Trust SA Krzysztof Jeske był jedynym przedstawicielem działającej w Polsce firmy dystrybuującej fundusze inwestycyjne zaproszonym do udziału w konferencji Bloomberg Markets Most Influential Summit 2016. Prestiżowe spotkanie odbyło się w końcu września w londyńskim City.
Warto było wziąć udział w tym spotkaniu?
Bez wątpienia. Zawsze warto posłuchać opinii prezesów największych firm zarządzających; byłego prezesa Bundesbanku, a obecnie przewodniczącego Rady Nadzorczej UBS; dyrektorki odpowiadającej w brytyjskim banku centralnym za operacje otwartego rynku.
Tematykę konferencji zdominowała bankowość centralna. I nic dziwnego, bo na świecie wygrywa dzisiaj pogląd o wyczerpywaniu się formuły luzowania ilościowego jako instrumentu, który pozwala osiągać wzrost gospodarczy. W Europie Zachodniej przeważa pogląd, że nawet gdybyśmy rozpoczęli akcję przekazywania pieniędzy bezpośrednio obywatelom, aby ich wydatki pobudziły konsumpcję, to i tak nie przyniesie to pożądanych efektów. Bo nie da się pobudzić wzrostu gospodarczego bez reform strukturalnych. Szef BlackRocka wprost powiedział, że demografii się nie oszuka, „helicopter money” i wszystkie inne formy sztucznego stymulowania konsumpcji, nie przyniosą efektów. Polityka luzowania ilościowego miała dobre strony, uchroniła świat przed kryzysem, podtrzymała wzrosty na giełdach, ale wzrostu gospodarczego nie ma.
Dużo miejsca na konferencji poświęcono bankowości europejskiej. Wnioski nie są budujące.
To prawda. Dominowało przekonanie, że europejskie banki nie mają na siebie pomysłu. Zdaniem uczestników paneli, banki w Europie są zbyt małe i dlatego nie mogą zarabiać pieniędzy. Prezes Intesa Sanpaolo, jednego z największych banków włoskich, przewrotnie zauważył, że mówienie o bankach z tego kraju, że są w kryzysie, wynika z niezrozumienia obowiązującego we Włoszech modelu. Bo wprawdzie poziom niepracujących kredytów w tym kraju waha się między 10 i 15%, ale nad Tybrem zawsze tak było, taki model tam obowiązuje i, jego zdaniem, cały czas się sprawdza. Nie to jest problemem, bo ryzyko jest wkalkulowane w cenę kredytu. Natomiast w Niemczech poziom złych kredytów jest bardzo niski, ale te banki po prostu nie zarabiają pieniędzy.
Banki w Europie są małe i większe nie będą, bo wśród regulatorów dominuje trend premiujący banki opierające się na krajowym kapitale. A to oznacza, że nie mogą się łączyć i stawać się dużymi transgranicznymi organizacjami. Tym samym nie mogą stać się rentowne, bo dopiero przy 10-procentowym udziale w rynku można tak kształtować politykę cenową, żeby naprawdę zarabiać. Dzisiaj opłacalne są usługi dla najbogatszych klientów oraz coś, co nieco na wyrost można nazwać „family office”, czyli bankowość detaliczna dla całej rodziny. Kulą u nogi dla banków jest obecnie bankowość korporacyjna, która jeszcze kilka lat temu przynosiła sektorowi krociowe zyski.
Na konferencji sporo było samokrytyki. Dość zaskakującej…
Zaskakującej, bo przecież w tym spotkaniu brali udział beneficjenci obecnej sytuacji. Wielu mówców nawiązywało do Brexit-u. Podkreślano, że przez lata Londyn żył w błogiej nieświadomości, całkowitym oderwaniu od realnego świata. Jakby to miasto było osobnym państwem, Wolnym Miastem Londyn. Aż pewnego dnia przyszli Brytyjczycy i pokazali mieszkańcom Wolnego Miasta Londyn, gdzie jest ich miejsce.
Budujące jest to, że oni mają świadomość tego co się stało, że zrozumieli, że stoją przed bardzo trudnym problemem. I że grozi im Armagedon, bo wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może doprowadzić londyńskie City do potężnych problemów.
Sporo mówiono o tym, że 1% ludności na świecie ma w swoich rękach 80-90% światowego bogactwa, że od 2008 roku w gospodarkę wpompowano niewyobrażalnie dużo pieniędzy, ale w najmniejszym stopniu nie poprawiło to losu przeciętnego obywatela. Tak naprawdę, te wpompowywane w gospodarkę pieniądze budowały majątek najbogatszych. I to prawda, dane są jednoznaczne – dochód przeciętnej amerykańskiej rodziny jest dzisiaj niższy niż przed kryzysem 2008 roku. A tymczasem statystyczny Smith nieustannie słyszy o miliardach dolarów pompowanych w gospodarkę i zadaje sobie pytanie, co się z tymi pieniędzmi dzieje. Na konferencji ostrzegano, że beneficjenci tej sytuacji muszą zmienić swoje podejście, bo za chwilę globalna scena polityczna zapełni się ludźmi w rodzaju Nigela Farage’a, Donalda Trumpa, czy Mari Le Pen. System sam wyhodował sobie dzisiejszy populizm.
Lekarstwa? Czy na konferencji, oprócz bicia się w piersi, podano też przepis na jakąś kurację, która wyleczy świat z dzisiejszej choroby?
Nie, przepisu na kurację, niestety, nie było.
Symptomatyczne.
Tak, symptomatyczne, bo oznacza to, że nikt nic nie wie. Nie ma pomysłów, jest tylko opis sytuacji. Wszyscy tam przechadzali się w pięknych garniturach i olśniewających garsonkach, co w zestawieniu z tym co mówili pogłębiało wrażenie, że świat znalazł się w czarnej dziurze.
Gospodarka się zmienia i zdaje się, że nikt tych zmian jeszcze dobrze nie rozumie, co pogłębia wrażenie chaosu. W konferencji swoje wystąpienia mieli trzej właściciele platform peer2peer, czyli czegoś, co w Polsce nazwalibyśmy platformami pożyczkowymi. U nas robi to firma Blue Media z swoim Kokosem, ale o ile u nas usługa na razie raczkuje, to w Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej jest już potężnym biznesem. I to nie takim, jak nam się wydaje, według schematu pan Nowak ma pieniądze, a pan Kowalski ich potrzebuje, więc my ich łączymy. Te firmy mają swoje działy ryzyka, budują swoje modele, a niepracujące kredyty w ich wypadku sięgają ledwie 2%, czyli poziomu, który w bankach występuje wyłącznie w odniesieniu do najbezpieczniejszych kredytów hipotecznych. I co więcej, pożyczkodawcy występujący w tych platformach zarabiają 5-6%, co przy dzisiejszych, zerowych stopach procentowych jest doskonałym wynikiem.
Co w świetle opinii wygłaszanych na londyńskiej konferencji Bloomberg Markets Most Influential Summit 2016 wynika dla inwestorów?
Moim zdaniem jedno – trzeba czekać, co się z tego chaosu wyłoni. Czekać, mocno dywersyfikując swoje inwestycje, być gotowym na zmiany, uważnie obserwować trendy w globalnej gospodarce.
Rozmawiał Piotr Gajdziński