Na początku lutego br. w Londynie odbyła się Konferencja Inwestycyjna Schrodersa, brytyjskiej firmy zarządzającej, której gospodarzem był wiceprezes Massimo Tosato. W spotkaniu uczestniczył też przedstawiciel F-Trust, Michał Górczewski.
Najważniejsze na londyńskiej konferencji było wystąpienie Keith’a Waida, Głównego Ekonomisty Schrodersa, jednego z tych ludzi, których poglądy wyznaczają światowe trendy inwestycyjne. Waid widzi spore szanse na dalszy wzrost kluczowych gospodarek świata, przede wszystkim amerykańskiej i europejskiej. Jego zdaniem, gospodarka Stanów Zjednoczonych odrabia straty najszybciej i dość pewnie wychodzi na prostą. W Europie ten proces nie jest już tak zdecydowany, a głównym „hamulcowym” są działające na Starym Kontynencie banki, które w przeciwieństwie do amerykańskich są znacznie bardziej zachowawcze, zwłaszcza jeśli chodzi o udzielanie kredytów biznesowych i dla klientów indywidualnych. Waid obawia się także dalszych problemów w krajach peryferyjnych Europy, zwłaszcza w Grecji, Hiszpanii oraz Portugalii. Na tle Europy jasnym światłem, poza niemiecką, świeci także gospodarka brytyjska.
Istotnym problemem jest według Keith’a Waida zagrożenie deflacją, która może dotknąć kraje Strefy Euro. Znaki zapytania cały czas dotyczą Japonii, bo na razie trudno jednoznacznie powiedzieć czy polityka premiera Shinzo Abe rzeczywiście działa i przyniesie korzyści gospodarce kraju Kwitnącej Wiśni. Wprawdzie w Japonii wzrasta inflacja, co jest zjawiskiem pozytywnym, ale nadal nie widać znaczącego wzrostu wydatków konsumpcyjnych, które miały stać się kołem zamachowym japońskiej gospodarki.
Główny Ekonomista Schrodersa ma nadzieję na sukcesy rynków rozwijających się, które skorzystają na ożywieniu ekonomii amerykańskiej i zachodnioeuropejskiej. Ale Keith Waid nie rozwiał wszystkich wątpliwości. Najpoważniejsze dotyczą Chin, które cały czas rozwijają się w dobrym tempie, ale jest to tempo znacznie słabsze niż jeszcze kilka lat temu. Najważniejsze pytanie dotyczy tego, czy uda się w Chinach pobudzić wydatki konsumpcyjne, które w myśl założeń obecnych pekińskich władz mają być najważniejszym czynnikiem wzrostu. Zagrożeniem dla rynków rozwijających się jest także ograniczanie, a w perspektywie z pewnością rezygnacja z polityki luzowania polityki pieniężnej przez amerykański bank centralny. Jeśli FED będzie konsekwentnie realizował działania rozpoczęte w lutym bieżącego roku, to najbardziej niekorzystnie odbije się to na Turcji, Indonezji, Indii, Brazylii oraz Republice Południowej Afryki.
Na kłopoty – Schroders
W środowisku niskich stóp procentowych zarabianie na długu nie jest sprawą prostą. Philippe Lespinard, zarządzający instrumentami dłużnymi w Schrodersie, największe zagrożenia dla światowej gospodarki widzi w chińskiej bańce kredytowej, wysokości zadłużenia gospodarstw domowych w Wielkiej Brytanii oraz zadłużeniu krajów peryferyjnej Europy. Lespinard przekonywał jednak uczestników londyńskiej Konferencji Inwestycyjnej, że Schroders ma dobre i sprawdzone zabezpieczenia dla inwestorów. Wśród produktów Schroders można znaleźć także takie, które będą chroniły klientów w środowisku rosnących stóp procentowych, dużej zmienności rynków oraz inflacją.
Optymizm jest królem
Kolejny przedstawiciel brytyjskiej firmy zarządzającej, Peter Harrison, Global Head of Equitues, jest zdania, że kraje rozwinięte są obecnie siłą napędową rynków kapitałowych. Jego zdaniem, mamy do czynienia z większą równowagą niż w ostatnich latach, a wzrost gospodarczy jest bardziej równomierny. Harrison nie dostrzega na razie presji inflacyjnej, a wyceny akcji nie są wprawdzie niskie, ale też nie przesadnie wysokie. Największe ryzyko to zdaniem Harrisona wysoki poziom zadłużenia w wielu krajach.
Peter Harrison jest optymistą. Twierdził podczas prezentacji na londyńskiej Konferencji Inwestycyjnej Schrodersa, że świat wkracza na drogę umiarkowanego wzrostu, który obejmuje wiele krajów, a problemem mogą być kłopoty fiskalne.
W dyskusji, w której wzięli udział także przedstawiciele inwestorów instytucjonalnych, jako faworyta wzrostów w najbliższych miesiącach wskazywano przede wszystkim kraje Europy Zachodniej i Japonię oraz – w mniejszym stopniu – Stany Zjednoczone i kraje rozwijające się. To istotna opinia, bo właśnie od przedstawicieli inwestorów instytucjonalnych w dużym stopniu zależy w co będą inwestowane globalne pieniądze.
W kuluarowych dyskusjach wyraźnie dawało się wyczuć optymizm. Zastrzegano wprawdzie, że trudno będzie powtórzyć wyniki z roku 2013, ale wyraźne było pozytywne nastawienie na najbliższą przyszłość. Powtarzała się opinia, że również rynki wschodzące, które ten rok rozpoczęły zdecydowanie źle, powinny go zakończyć pozytywnie. Ten optymizm wyraźnie potwierdza sam Londyn, w którym ożywienie gospodarcze jest bardzo widoczne, co widać po realizowanych w stolicy Wielkiej Brytanii inwestycjach i ogromnej ilości ludzi w sklepach oraz restauracjach.
Zobacz także: