Z Michałem Valentikiem, Głównym Strategiem Inwestycyjnym CP Invest, rozmawia Piotr Gajdziński
Konflikt rosyjsko-ukraiński, wojna z państwem islamskim, oscylująca na granicy recesji Europa Zachodnia… Gdzie w dzisiejszych czasach, Pańskim zdaniem, inwestor powinien szukać „bezpiecznych przystani”?
– Sytuacja na świecie jest rzeczywiście bardzo niestabilna, ale są przecież regiony, gdzie gospodarka dobrze się rozwija. Z dużym optymizmem patrzę na rynki wschodzące. Dobrze wyceniane są Stany Zjednoczone, a amerykańska gospodarka rozwija się w bardzo przyzwoitym tempie.A Europa?
– Powiem jednoznacznie – Europa nie żyje. Na Starym Kontynencie mamy socjalizm, czyli rozbudowany do absurdalnych rozmiarów, demoralizujący system przywilejów socjalnych, a także bardzo kiepsko funkcjonujący rynek pracy. W moim przekonaniu nie dotyczy to zresztą tylko krajów tzw. Starej Europy, ale także państw naszego regionu – Polski, Czech, Słowacji, Węgier. Te kraje są biedne, ale zachowują się jak nieodpowiedzialni, rozkapryszeni bogacze, hojną ręką rozdając przywileje socjalne. Rozbudowany system socjalny jest jednym z najistotniejszych przyczyn braku dynamiki gospodarki Unii Europejskiej. Dlaczego w tej sytuacji inwestor miałby pakować swoje pieniądze właśnie na ten kontynent? Tu nic nie działa, poza oczywiście konsumpcją. Jak patrzysz na przepisy obowiązujące w Europie, tutejsze regulacje, wysokie podatki, to musisz sobie zadać pytanie, czy w Europie warto zainwestować. Moim zdaniem jedyną prawdziwą odpowiedzią na to pytanie jest odpowiedź negatywna.
Rynki wschodzące, które są Pańskim faworytem, to szerokie pojęcie. Na które kraje konkretnie Pan stawia?
– Skupiam się przede wszystkim na Chinach oraz Indiach. Myślę, że w wypadku tych krajów trzeba przyjąć 10-20-letni horyzont inwestycyjny. To bardzo młode gospodarki, młode dynamiczne społeczeństwa, kraje, w których konsumpcja ma bardzo duży potencjał wzrostu. Azja, choć i ona oczywiście nie jest wolna od potencjalnych perturbacji, jest jednak dla inwestora bardzo interesująca.
A Frontiers Market? Dużo, i z nadzieją, mówi się obecnie o takich krajach, jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt, Jordania, Nigeria, Wietnam…
– Myślę, że to dobra okazja, ale nie może być trzonem inwestycji, jedynie uzupełnieniem portfela. Do inwestycji w tych krajach trzeba podchodzić z dużą ostrożnością. Dostęp do tego rynku jest nadal bardzo trudny, niewielka jest też płynność. Ale oczywiście są wyjątki. Zaliczam do nich na przykład Rumunię, która wyraźnie, w mojej ocenie, przechodzi do kategorii rynków wschodzących. To duża okazja, dlatego niedawno włączyliśmy rumuński rynek do naszego funduszu Europy Wschodniej. Dzisiaj trzon portfela, w zależności od akceptacji poziomu ryzyka, powinny stanowić rynek amerykański oraz rynki wschodzące. Na tych ostatnich potencjał jest oczywiście wyższy, ale wiąże się z większym ryzykiem.
Jaka będzie przyszłość Europy Środkowej? Czy napaść Rosji na Ukrainę nie zniweczy ćwierćwiecza żmudnego i trudnego budowania wśród inwestorów opinii, że ten region jest stabilny?
– Nie sądzę, aby wojna między Rosją i Ukrainą miała wielki wpływ na rynki. Po wielu miesiącach trwania tego konfliktu widać, że mamy do czynienia z niewielkim odpływem kapitału. To nie jest tak, że jak Rosja ma katar, to Europa Środkowa choruje na grypę. To już nie te czasy. Wystarczy spojrzeć na rynek czeskich obligacji państwowych. Ich rentowność jest dzisiaj na trzecim pod względem wysokości miejscu w Europie. Inwestorzy od wielu lat nie uważają już Europy Środkowej za region wysokiego ryzyka i wojna tego nie zmieniła.
Porozmawiajmy o funduszach CP Invest, które za pośrednictwem F-Trust oferujecie polskim inwestorom. Jednym z flagowych okrętów Waszej oferty jest fundusz obligacji korporacyjnych. Ryzykowny…
– To mit, że obligacje korporacyjne są ryzykowne. Wszystko zależy od konstrukcji funduszu. Portfel Generali PPF Fundusz Obligacji Korporacyjnych składa się z pięćdziesięciu pozycji, a największa ma w nim 3-4-procentowy udział. Odkąd ten fundusz powstał, nie zanotowaliśmy ani jednego bankructwa. Ale nawet gdyby do czegoś takiego doszło, to strata byłaby minimalna, sięgała owych 3, góra 4%. Ten fundusz jest bardzo aktywnie zarządzany, kupujemy i sprzedajemy obligacje codziennie, a to gwarancja spokoju inwestora. Fundusz nakierowany jest na region Europy Środkowej, a do niedawna był obecny także w Rosji. Wojna z Ukrainą spowodowała jednak, że wycofaliśmy z tego rynku większość aktywów i przenieśliśmy do Chin, Kazachstanu oraz Ameryki Łacińskiej. Rynek obligacji korporacyjnych jest bardzo płynny, fundusz Generali PPF Fundusz Obligacji Korporacyjnych ma wszystkie pozycje zabezpieczone walutowo i z pewnością jest znacznie bezpieczniejszy od inwestycji w funduszach akcyjnych. Fundusz ma też bardzo niskie, wzorowane na funduszach konserwatywnych, duration, które w tym wypadku wynosi tylko 1,5. Moim zdaniem to idealna inwestycja dla klientów, którzy nie lubią ryzyka i oczekują satysfakcjonującego zysku.
Wśród polskich inwestorów sporą popularnością powinien się też cieszyć fundusz surowcowy.
– Też tak sądzę. Generali PPF Fundusz Surowców jest funduszem czysto surowcowym. Mówiąc „czysto surowcowy” mam na myśli to, że zarządzający nim nie inwestuje w akcje spółek, ale kupuje metale szlachetne, surowce rolne, ropę, gaz, miedź, cynk… Fundusz surowcowy to dobre uzupełnienie portfela inwestycyjnego, znakomity czynnik jego dywersyfikacji. Taka inwestycja mocno obniża zmienność portfela. Podsumowując – trzeba inwestować w akcje i obligacje, ale zawsze trochę pieniędzy warto też trzymać z funduszu surowcowym.
Zobacz także:
TAGI: okiem zarządzającego,