Grzanie na kilku cylindrach | Raport F-Trust wrzesień 2020
Andrzej Miszczuk, Główny Strateg F-Trust
Zbliżamy się powoli do końca 2020 roku i można zapytać o uczucia jakie panują wśród inwestorów. Czego dokonali w tym roku i czego spodziewają się w nadchodzącym czwartym kwartale?
Aby odpowiedzieć na to pytanie należy uściślić walutę, w jakiej oczekujemy odpowiedzi. Najlepiej w walucie lokalnej, wówczas nie widać efektu 6-procentowego osłabienia dolara. Zadowoleni są ci, którzy swoje aktywa ulokowali w akcje chińskie, bo mają w tym roku portfele o 16% grubsze. Ci z akcjami amerykańskimi powiększyli swoje zasoby o 7%. Reszta, poza drobnymi wyjątkami, nadal oczekuje na wyjście ze strat. Bardzo dobrze czują się inwestorzy, którzy postawili na wybrane sektory. W IT, często zwane technologią, można było zarobić 18%, ale to nie był najlepszy obszar. W tak zwanej technologii zdrowia ceny wzrosły 47%, w sprzedaży internetowej 42%, natomiast u producentów samochodów 24%. W wielu krajach i branżach przemysłowych straty są nadal dwucyfrowe. Chętnie chwalimy się dobrymi wynikami, ale co ze złymi? Jest ich zdecydowana większość. W tym roku wybiórczy styl inwestowania, nakierowany na specyficzne spółki wzrostowe, dawał dobre wyniki. Indeksy i fundusze globalne, szeroko zdywersyfikowane, źle dobrane spółki, kraje lub sektory, nadal przynoszą straty. To nic zaskakującego, wszak w drugim kwartale mieliśmy recesję, wiele dziedzin gospodarczych nie wróciło jeszcze do normalnej działalności. Wiele pracuje na zwolnionych obrotach. Ale jest coraz wyraźniejsza nadzieja na poprawę. O ile wybory polityczne nie popsują odradzającej się gospodarki.
Przekonaj się o naszym podejściu do Klientów. Zapisz się do newslettera, otrzymuj darmowe poradniki i raporty inwestycyjne
Wysiłki całego świata idą w kierunku wsparcia odnowy gospodarczej. Nie mówimy o masowym bezrobociu, ale czujemy trudności w wielu branżach. Przywykliśmy do środków higieny i nowych zachowań dystansowania społecznego. Akceptujemy ograniczenia i nowe modele zachowania, ale z niecierpliwością wyczekujemy powrotu „poprzedniej normalności”. Może jednak warto pomyśleć o „nowej normalności”? Zakupy dostarczane dronami, praca w domu, spotkania video, podróże w kapsułach higienicznych, itd. Przy okazji zwierzęta hodowlane wypuścimy na pola i łąki, owoce i warzywa zamówimy u lokalnego producenta, który dzięki energii słonecznej wytworzy zarówno cytrusy, jak i ziemniaki…
Czy wyjście z kryzysu 2020 roku będzie oznaczało, że silni staną się silniejsi, a słabi jeszcze słabsi? Chiny świetnie radzą sobie ze wzrostem, a o masowych bankructwach ich banków już nikt nie dyskutuje. Właśnie wprowadzili własną walutę elektroniczną, która ma przyciągać zwolenników bitcoina i innych walut skrypturalnych oraz pozwolić rozliczać międzynarodowe transakcje handlowe w CNY. Chiny eksportują więcej niż przed kryzysem, a ich nadwyżka handlowa wzrosła mimo dobrego importu. Indie starają się uniezależnić od Chin, jak kilka innych krajów, łącząc wysiłki z Japonią i Australią. To oznacza wzmocnienie ich wymiany handlowej i wojskowej z USA oraz większe nakłady na przemysły strategiczne.
Wybór spółek, w które inwestujemy, czyli „stock picking” jest bardzo ważny. Czy hossa spółek wzrostowych powoli będzie słabła na rzecz spółek value, wraz z wyższą inflacją i powrotem do przemysłów bazowych, w tym do spółek wydobywczych i surowcowych? Dalsze osłabianie dolara to wzmocnienie spółek spoza USA, to lepsze perspektywy dla krajów Azji, Ameryki Łacińskiej i Europy Środkowej. USA po wyborach prezydenckich może stanąć przed nowymi podatkami. Biden zapowiada wzrost podatku korporacyjnego z 21% do 28%. Jest to niżej niż poprzedni poziom 35% zlikwidowany przez Trumpa, ale oznacza to mniej pieniędzy dla akcjonariuszy, a więcej dla rządu USA. Trzeba finansować duży deficyt budżetowy i podatki są nieuniknione. Słabszy dolar pomoże także korporacjom amerykańskim i ich wynikom. Biznes tych korporacji i sprzedaż w walutach innych niż dolary, przy słabnącym dolarze, da większą wartość wyrażoną w dolarach. Czyli w sumie słabnący dolar jest pozytywny dla akcji amerykańskich. Przy dwóch lokomotywach, Chiny i USA, łatwiej będzie pociągnąć gospodarkę światową na tory przyspieszonego wzrostu. Tak więc stratedzy, którzy do tej pory byli bardzo ostrożni i konserwatywni, przyjmując pozę wyczekującą, teraz ruszyli na pozycje optymistyczne i stają się gorącymi orędownikami akcji. Oczekiwanie na dużą korektę na rynku akcji staje się powoli niemodne i wielkie fundusze inwestorów instytucjonalnych zmieniają front. Robią to tym chętniej, że inwestują w spółki „value”, przy dość niskiej wycenie. Może nie warto zwlekać i dołączyć do tej fali?
Andrzej Miszczuk
Główny Strateg F-Trust SA
Zobacz także:
TAGI: słowo od stratega,