Japonia odżywa?
Po latach walki z deflacją i problemami strukturalnymi, japońskie spółki odradzają się wraz z programem premiera Abe, który konsekwentnie, choć z trudem, wprowadza zmiany w gospodarce Kraju Kwitnącej Wiśni. Rynek akcji japońskich reaguje pozytywnie, ale ma jeszcze dużo do odrobienia, aby dorównać historycznym szczytom.
Od czasu kryzysu i załamania giełdy, kolejne rządy oraz bank centralny prowadziły politykę monetarną i fiskalną, aby utrzymać gospodarkę Japonii na powierzchni, troszcząc się o zatrudnienie i podtrzymanie inwestycji. Polityka premiera Abe jest innowacyjna, skierowana przede wszystkim na wzmocnienie konkurencyjności japońskich firm. Ma to bezpośrednie przełożenia na cenę tych spółek na giełdzie.
Premier Abe działa od 2012 roku, opierając się na wzorach wypracowanych przez rynki anglosaskie. Wprowadza i wspiera reformy strukturalne korzystne dla przedsiębiorstw, aby stworzyć warunki „odlotu” rynków finansowych, co jest niezbędne do długoterminowego rozwoju. Program Shinzo Abe opiera sie na „trzech strzałach”. Głównym wrogiem jest deflacja, panujaca w Japonii od blisko dwudziestu lat. Również Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia borykają się od pewnego czasu z deflacją, ale nauczeni doświadczeniem Japonii, przyjęli zdecydowane kroki, aby nie być zmuszonym do tak długiego okresu deflacji, jakiego doświadczyła Japonia.
Od kwietnia 2013 roku Japonia zdecydowała się podwoić masę pieniężną w okresie dwóch lat. W tym samym czasie polityka podatkowa ma za zadanie uzdrowić finanse publiczne i przywrócić równowagę budżetową – to druga strzała w planie Abe. I wreszcie trzecia – reformy strukturalne, które mają doprowadzić do odzyskania konkurencyjności japońskich przedsiębiorstw.
Dzięki premierowi Abe i programowi jego rządu powstała skoordynowana akcja polityki monetarnej, budżetowej i podatkowej. Przy jej prowadzeniu rząd ściśle współpracuje z bankiem centralnym. Ten ostatni tworzy struktury monetarne sprzyjające realizacji tych ambitnych i wymagajacych reform. Poluzowanie ilościowe polityki pieniężnej w Japonii przekroczy swą wielkością program Centralnego Banku USA (Rezerwy Federalnej). W szczycie japoński program ma osiągnąć 45% PKB, w porównaniu z 25% w USA.
Banałem będzie stwierdzenie, że polityka rządu japońskiego ma bezpośredni, mocny wpływ na kurs jena i ceny akcji japońskich spółek. Od momentu, gdy jen osiągnął najwyższą wartość, w listopadzie 2012 roku, japońska waluta straciła do dolara już blisko 30%. Tym samym, dzięki eksportowi i działalności zagranicznej, wzrosły zyski japońskich spółek. Giełda w Tokio konsekwentnie poszybowała w górę, a indeks Nikkei 225 od listopada 2012 roku do początków listopada br. dał zarobić (w jenach) 91%. Dalsze osłabianie jena nie jest już konieczne do podnoszenia zysków spółek japońskich. Osiągnęły one wystarczająco dobry poziom kursów do utrwalenia swej konkurencyjności międzynarodowej i mogą inwestować we wzrost produkcyjności i nowe innowacyjne produkty. Do pomocy mają ponadto założony spadek opodatkowania z 35 na 25% w ciągu pięciu lat. Dzięki temu zabiegowi wzrośnie rentowność kapitału zakładowego i znowu podniesie się atrakcyjność spółek na giełdzie.
Wspominałem już o reformach strukturalnych, które też mają służyć żywotności rynków finansowych. Dotychczasowa deflacja łączona ze spadkiem konsumpcji wynikała ze spadku popytu i spadku wzrostu naturalnego. Są obawy, że liczba ludności w Japonii spadnie poniżej 100 milionów, z obecnego poziomu ok. 127 milionów. Potrzebna jest polityka pronatalistyczna. Jednocześnie potrzebne są nowe ręce do pracy. Na przeciw tym potrzebom wychodzi polityka rządu zachęcająca do pracy kobiety. Aby umożliwić Japonkom podjęcie pracy, tworzone będą liczne miejsca pracy w żłobkach i przedszkolach. Podaje się, że w najbliższych trzech latach powstanie 400 tysięcy nowych miejsc pracy w tych instytucjach, ale już teraz kobiety odważniej wchodzą na rynek pracy. W ostatnich dwóch latach ich udział w grupie aktywnej zawodowo wzrósł niemal o 1%. Rynek pracy staje się powoli bardziej elastyczny.
Eliminowane są niektóre tradycje społeczne, na przykład gwarancja pracy „na życie” w jednej firmie. Nieustannie wzrasta robotyzacja i automatyzacja pracy. Japonia słynie ze swoich robotów, to w tym kraju była kiedyś najwyższa automatyzacja produkcji samochodów, ale potem ten sposób wytwarzania pojazdów został przejęty przez konkurencję, która wyprzedziła japońskie koncerny motoryzacyjne. Natomiast próby zaspokojenia potrzeb rynku pracy przez imigrację, trudno na razie uznać za sukces. Nie udało się ściągnąć diaspory japońskiej z Ameryki Łacińskiej, ani z USA. Imigracja chińska spowodowała wiele konfliktów społecznych, ale polityka imigracyjna rozszerza się i otwarcie na azjatycki rynek pracy postępuje. Służy temu projekt umowy o wolnej wymianie w strefie Pacyfiku – Partnerstwo Trans-Pacific.
Rynek finansowy przeżył w Japonii ogromną, dwudziestoletnią korektę, ze spekulacyjnego poziomu prawie 40000 punktów (Nikkei 225) w grudniu 1989 roku do 7500 punktów na początku 2009 roku. Wycena akcji japońskich na szczycie była wyzwaniem dla logiki analityków finansowych, gdy akcje sprzedawały się na poziomie powyżej 70x roczne zyski. Wycena była wyzwaniem, bo napędzona została przez ruchy spekulacyjne. Mimo korekty cen, ta wycena – w porównaniu z rynkiem amerykańskim czy europejskim – pozostawała wysoka przez długi czas. W ostatnim czasie ta sytuacja się odwróciła i akcje japońskie są widocznie tańsze niż na innych rynkach. Ta relatywna konkurencyjność akcji japońskich wynika z długoterminowego potencjału realnego wzrostu gospodarczego i stopy inflacji.
Rentowność dywidend akcji japońskich jest wyzwaniem dla rynku długu japońskiego. Jest ona niemal pięciokrotnie wyższa i sięga 2,4%. Jeśli dołożyć element wzrostu gospodarczego na poziomie 2,5%, to mamy hipotetyczne 5% wzrostu na rynku akcji japońskich przez najbliższe dziesięć lat. Jest to faktycznie najniższy, wskazywany przez analityków, poziom. Azja rozwija się najszybciej ze wszystkich regionów świata, a Japonia jest tu mocno posadowiona. Można się spodziewać, że gdy walka z deflacją będzie w Japonii należała do przeszłości, to wzrost gospodarczy zbliży się do poziomu innych krajów tego regionu i sięgnie 4,5%. Takie liczby przyprawiają o zawrót głowy, ponieważ można realnie myśleć o powrocie Nikkei 225 do poziomu 40000 punktów. To zaś sprzyjałoby podwojeniu się wartości akcji japońskich.
Andrzej Miszczuk; Główny Strateg F-Trust