Komputer nie ma emocji
Z Georgem Juscsakiem, dyrektorem wykonawczym JP Morgan Asset Management, rozmawiają Piotr Gajdziński i Michał Górczewski.
JP Morgan Asset Management, spółka jednej z największych na świecie instytucji finansowych, wydaje się podchodzić do Polski z dużą ostrożnością. Oferujecie polskim klientom zaledwie cztery fundusze. Dlaczego?
– Jesteśmy wielkim globalnym bankiem, ale reprezentujemy dość konserwatywne, co w tym wypadku znaczy ostrożne, podejście. Jak każdy bank obowiązuje nas wiele regulacji i stąd owe cztery propozycje JP Morgan dla polskich klientów.
Projekt sprzedaży tych funduszy na rynku polskim rozpoczął się 2,5 roku temu. Ich wybór to właściwie decyzja naszych kluczowych doradców, którzy byli wówczas zdania, i to się potwierdziło, że właśnie te cztery fundusze wzbudzą zainteresowanie inwestorów w Polsce. Uważaliśmy, że te fundusze dobrze wpasują się w potrzeby polskich klientów, którzy – podobnie jak inwestorzy z innych krajów europejskich, na przykład Francji, Włoch lub Niemiec – lubią przede wszystkim produkty obligacyjne, postrzegając je jako stosunkowo bezpieczne.
Zamierzacie swoją ofertę dla polskiego inwestora w najbliższych latach rozszerzyć?
– Zastanawiamy się nad tym i nie wykluczam, że tak się stanie. To co dotychczas proponujemy naszym polskim klientom, to swego rodzaju test.
Wybraliście inną drogę dotarcia do klientów niż konkurenci. Dzięki aliansowi ze Skarbiec TFI, Polacy dostają zamiast funduszy luksemburskich tzw. master feeder. Dlaczego?
– Wybraliśmy inny sposób działania i z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że był to dobry pomysł. Chcieliśmy mieć na polskim rynku silnego lokalnego partnera i wybór padł na Skarbiec TFI. Zaoferowaliśmy tej firmie współpracę, bo dzięki niej wejście na polski rynek było łatwiejsze i tańsze, a przede wszystkim mniej skomplikowane. Proszę pamiętać, że każdy rynek ma swoją specyfikę, a to oznacza, że lepiej korzystać z lokalnej ekspertyzy niż działać po omacku, metodą prób i błędów. Skarbiec jest dużą firmą, która dobrze zna polskie realia prawne, ale przede wszystkim zna oczekiwania polskich inwestorów. Trzeba też pamiętać, że gdybyśmy sprzedawali nasze produkty jako fundusze luksemburskie, to nasi klienci musieliby się dodatkowo borykać z licznymi przeszkodami prawno-administracyjnymi, w tym z wypełnianiem dodatkowych PIT-ów, dokumentujących zyski osiągane zagranicą. Wypełnianie dodatkowych dokumentów skarbowych nie jest czymś, co inwestorzy kochają najbardziej na świecie. Przyjęta przez nas formuła wszystkim ułatwia życie.
No tak, ale gdyby to była formuła funduszy luksemburskich, ich koszty były dla polskich klientów niższe.
– Nieprawda. Jest duża różnica kosztów między polskimi i zagranicznymi funduszami akcyjnymi. Podczas gdy w Polsce opłata za zarządzanie w tego typu funduszach oscyluje wokół 4%, to na Zachodzie wynosi ona z reguły 1,5%. W tej sytuacji możemy zaproponować atrakcyjną wielkość na poziomie 2,03%. Rozwiązanie jest dla wszystkich korzystne.
A kwestia swapów walutowych?
– Wszystkie nasze dostępne w Polsce fundusze są zabezpieczone za pomocą hedgingu do złotówki. Zabezpieczamy za pomocą swapów walutowych i w tym momencie zarabiamy na tym około 200 punktów bazowych. Cały ten zysk jest przekazywany klientom. Dzięki temu, w okresie korzystnych różnic kursowych, w złotówce nasze fundusze zarabiają, jeśli brać pod uwagę dane historyczne, 2-2,5% więcej niż w dolarze. Jest to więc dodatkowy zysk klientów funduszy JP Morgan.
Nowością w Waszej ofercie, nie tylko zresztą w Polsce, jest JPM Highbridge US STEEP Skarbiec, subfundusz algorytmiczny. Na czym polega mechanizm zarządzania tym subfunduszem?
– Idea tego subfunduszu jest bardzo unikalna i prawdę mówiąc nie powstała w JP Morgan, tylko w jednej z amerykańskich firm – Highbridge. Ten subfundusz jest postrzegany jako subfundusz zarządzany przez komputery, ale to błędne wyobrażenie. Podobnie jak ogromna większość naszych funduszy, JPM Highbridge US STEEP Skarbiec bazuje na analizie fundamentalnej. Zarządzają nim ludzie, choć są mocno wspomagani przez specjalny, bardzo technologicznie zaawansowany, program komputerowy.
Podam następujący przykład. Chcesz kupić akcje Microsoftu. Analizujesz tę spółkę, drukujesz jej bilans, sprawdzasz najważniejsze dane, na przykład wskaźnik ceny do zysku, ceny do wartości księgowej i tak dalej. W Stanach Zjednoczonych, to istotna informacja, wszystkie notowane na giełdzie spółki muszą publikować swoje dane co kwartał według ściśle określonego standardu. Oczywiście możesz to robić sam, sam wszystko policzyć posługując się kalkulatorem, albo nawet kartką papieru i ołówkiem. Ale możesz to liczenie powierzyć komputerom. One to zrobią dokładniej, a co ważniejsze bardzo szybko. Bardzo szybko, bo w ciągu kilku sekund. To pierwsza część tego procesu. Kolejną jest porównanie informacji z najnowszego raportu z danymi z innych kwartałów i lat, wreszcie z informacjami obrazującymi sytuację wybranych spółek tej samej branży. To są, z punktu widzenia zarządzających, bardzo istotne informacje. Ile czasu zajmie to analitykowi? Nawet najsprawniejszy strawi na to przynajmniej kilka godzin. Komputerowi zajmuje to kilka sekund.
Druga przewaga tego systemu polega na tym, że analizuje on nie tylko spółki z indeksu S&P 500, ale też z indeksu Russel Midcap. To oznacza, że zarządzający ma możliwość monitorowania nie 500, ale 1,5 tys. spółek.
To rzeczywiście istotna różnica, ale…
– Ale proszę mi pozwolić powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy. Wszyscy jesteśmy codziennie bombardowani ogromną ilością informacji, ale pod największym ostrzałem są oczywiście analitycy i zarządzający, bo oni nie są tylko pod presją ogromnej ilości danych, ale muszą z nich wyciągać wnioski. Człowiek jest w stanie przeczytać 300 słów na minutę. Bloomberg, podstawowe źródło informacji dla sektora finansowego, daje 3 tys. słów na minutę. I robi to przez 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu i 365 dni w roku. Ilu potrzeba analityków, aby to wszystko przeczytali? A przecież do tego dochodzą informacje podawane przez konkurentów Bloomberga: CNN, Thompson-Reuters, „Financial Times”… Oprogramowanie Highbridge czyta to wszystko bez przerwy i szuka 800 kluczowych słów. Nie jesteś w stanie przeczytać tekstu o Apple Inc. w ciągu 10 sekund, więc tylko „skanujesz” go oczami. Co jeśli wyłowisz słowa: Jobs, chory, rak? Ośmiu na dziesięciu ludzi podejmie natychmiastową decyzję o sprzedaży. I się pomyli. Nasz system nie popełni tego błędu.
No i wreszcie system Highbridge nie ma emocji, nie jest przywiązany do branż lub konkretnych firm, nie podejmuje decyzji o sprzedaży akcji Coca Cola Co. tylko dlatego, że bardziej smakują mu wyroby PepsiCo.
Rozmawialiśmy na temat tego subfunduszu z kilkoma zarządzającymi. Ich reakcja przypominała mi reakcję lekarza na wieść, że jego pacjent zamierza się leczyć u znachora. Czy takie fundusze to, Pańskim zdaniem, przyszłość rynku?
– Zdecydowanie. Wiemy, że nasi konkurenci już nad podobnymi systemami pracują. Wyprzedzamy ich o rok, może o dwa lata.
Piętnaście lat temu, gdy czytałeś o IBM, tekst był już przynajmniej o jeden dzień spóźniony. Podejmowałeś decyzję o kupnie akcji tej firmy, dzwoniłeś do swojego brokera, ten dzwonił do banku, bank do swojego brokera w Nowym Jorku. Wszystko to trwało przynajmniej kilka godzin. Teraz czytasz w internecie, że Sony wypuszcza nową wersję „Call of Duty” na Play Station i możesz natychmiast, uderzając kilka klawiszy w komputerze, kupić akcje japońskiego koncernu. A przecież ledwie kilka lat temu wydawało nam się to co najwyżej scenariuszem filmu science-fiction. Podobnie będzie z funduszami zarządzanymi tak, jak JPM Highbridge US STEEP Skarbiec.
Zarządzający powinni więc powoli pakować swoje biureczka?
– Nie, bez zarządzających ten subfundusz byłby tylko elektroniczną zabawką. To ludzie podejmują ostateczne decyzje.
Pierwszym moim samochodem w życiu był Fiat 125p. Gdy jadąc słyszałem jakiś stukot, a prawdę mówiąc zdarzało się to dość często, to jechałem do warsztatu, w którym usterkę usuwano. Kilka dni temu, podczas jazdy moje BMW poinformowało mnie, że zarezerwowało wizytę w serwisie, bo trzeba wymienić klocki hamulcowe. Ale o tym, czy pojadę tego dnia do serwisu zdecyduję ja, nie mój samochód. Z JPM Highbridge US STEEP Skarbiec jest podobnie.
Pomówmy jeszcze chwilę o Europie Środkowej, która w wyniku agresywnych działań Kremla znalazła się w sytuacji, w jakiej nie była przynajmniej od Wiosny Ludów 1989 roku.
– Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Miesiąc, półtorej miesiąca temu, nie wierzyłem, że ten konflikt będzie eskalował. Wielu bało się, że Rosja będzie zmierzała do kryzysu podobnego do tego, który miał w tym kraju miejsce w 1989 roku. Ale dzisiaj sytuacja jest inna. Banki rosyjskie są ściślej niż kiedykolwiek wcześniej powiązane ze światowym systemem finansowym i mają dużą poduszkę bezpieczeństwa w postaci sporej ilości zachodnich walut. Druga kwestia to znacznie wyższe niż w 1998 roku ceny ropy oraz gazu. Sama Rosja też jest bardziej zintegrowana z Zachodem niż wówczas. Uwikłanie się Kremla w wojnę, będzie dla tego kraju niezwykle kosztowne. Zbyt kosztowne. Gdyby chcieli zaangażować się w wojnę, musieliby zwiększyć swój budżet wojskowy, a to bardzo mocno zaszkodziłoby rosyjskiej gospodarce i uderzyło w obywateli, obniżając standard życia. To są argumenty, które mówią, że wojny nie będzie. Ale oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę, że gdy uzbrojeni ludzie stoją naprzeciw siebie, wszystko może się zdarzyć.
Czy gospodarki krajów Europy Środkowej są w stanie ignorować obecną sytuację? Nie mówię o wojnie, bo to zupełnie inna historia, mówią o sytuacji napięcia, odwracania się Rosji od Europy.
– Eksport do Rosji takich krajów jak Polska jest w istocie niezbyt duży, powiązania polskiej gospodarki z rosyjską też są niewielkie. Nieco gorzej jest na Węgrzech, bo tam system bankowy jest bardzo mocno związany z Rosją. Ale generalnie dla całej Europy Środkowej, dla wszystkich bez wyjątku państw, wielokrotnie ważniejsze są powiązania z Unią Europejską. Kondycja polskiej gospodarki w znacznie większym zależy od tego co się dzieje w Berlinie niż w Moskwie.
Na polskim rynku – poza omówionym już w wywiadzie JP Morgan Highbridge US STEEP Skarbiec – dostępne są następujące subfundusze: JP Morgan Asset Management:
- JP Morgan Emerging Markets Oportunities Fund Polska – agresywnie zarządzany portfel spółek rynków wschodzących;
- JP Morgan Global High Yield Bond Fund Polska – fundusz inwestujący w obligacje przedsiębiorstw, które płacą wyższe oprocentowanie od obligacji skarbowych;
- JP Morgan Global Strategic Bond Fund Polska – aktywnie zarządzany portfel najlepszych pomysłów inwestycyjnych z globalnego rynku obligacji.
Wszystkie te subfundusze znajdują się oczywiście w ofercie F-Trust.
TAGI: okiem zarządzającego,