Warszawska giełda musi pójść w górę
Z Andrzejem Miszczukiem, Głównym Strategiem oraz Michałem Górczewskim, Głównym Analitykiem F-Trust, rozmawia Piotr Gajdziński
Pierwszy kwartał tego roku nie spełnił nadziei inwestorów. Oczekiwania były dużo większe.
Michał Górczewski: To prawda, był to czas dużej zmienności i nie zrealizowanych oczekiwań. A te były wysokie. Koniec ubiegłego roku, gdy wiele dobrego mówiło się o Japonii, Europie Zachodniej, o programach luzowania ilościowego, zaostrzył apetyty. Ale rynek te oczekiwania zweryfikował.
Pierwszy kwartał pokazał, że głównym decydentem na globalnych rynkach jest amerykański bank centralny, a inne – chiński, europejski czy japoński, które także przecież realizują programy luzowania ilościowego – to tylko druga liga. Prawdziwym dyktatorem pozostaje Jannet Yellen, która steruje dolarem, a dolar steruje surowcami i decyduje o zachowaniach różnych rynków. Ten kwartał pokazał kto naprawdę rządzi światowymi finansami…
Andrzej Miszczuk: I pokazał, że na tej dyktaturze Jannet Yellen świat nie zawsze dobrze wychodzi. Grudniowa podwyżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych była błędem. FED podniósł stopy w najgorszym z możliwych momentów. Po tej decyzji rynki poczuły się zagubione. My też daliśmy się na to złapać, co przyznaję ze skruchą. Wydawało nam się, podobnie jak ogromnej większości ekonomistów, że skoro Rezerwa Federalna podnosi stopy, to dominująca na świecie amerykańska gospodarka ma się coraz lepiej. Tymczasem zaledwie trzy tygodnie później okazało się, że stan globalnej gospodarki nie jest najlepszy. Wyrzucam sobie, że zignorowaliśmy jeden ważny wskaźnik – Baltic Dry Index, który już od dłuższego czasu wskazywał na osłabienie ruchu transportu morskiego. Zmienność w pierwszym kwartale odzwierciedlała to, co się działo w światowej gospodarce.
Ale ten etap, moim zdaniem, mamy już za sobą. Ostatnie dane o PMI nie są gorsze niż poprzednie, a w niektórych obszarach się poprawiły. W styczniu nastąpiło odbicie w sektorze energetycznym i surowcowym, w drugiej połowie lutego w górę poszły akcje. To sygnał, że to co najgorsze jest już poza nami.
Wrócę na chwilę do tego, co mówił Michał. Zupełnie niedawno, niespełna dwa lata temu, na świecie trąbiono o końcu dominacji Stanów Zjednoczonych, o potężnej i stającej się jeszcze potężniejszą gospodarce chińskiej. I nic, Ameryka pozostaje dominatorem.
Andrzej Miszczuk: Stany Zjednoczone, dzięki przewadze technologicznej nad resztą świata, pozostają najlepszą gospodarką i to, moim zdaniem, długo się jeszcze nie zmieni. Pytanie tylko, jak dużo to Amerykę kosztuje. Waszyngton cały czas pozostaje światowym liderem, czy jak wolą inni, światowym żandarmem, ale ciężar tego przywództwa jest ogromny i stale rośnie. Tymczasem Chiny nie palą się do wzięcia części odpowiedzialności na siebie.
Michał Górczewski: Stany Zjednoczone przyciągają naukowców z całego świata, którzy często dopiero nad Potomakiem osiągają sukces. Dolina Krzemowa nie bez powoduje znajduje się tam, gdzie się znajduje i choć wiele krajów podejmuje starania, aby mieć swoją kopię Doliny Krzemowej, to niewiele z tego wychodzi. Amerykańskie otoczenie gospodarcze, naukowe, dynamizm tego społeczeństwa, umiejętność absorbcji ludzi wywodzących się z bardzo różnych kultur, sprzyja rozwojowi technologii, a to właśnie technologia jest siłą sprawczą gospodarki XXI wieku. Na razie nie widzę więc większych zagrożeń przed dominacją Stanów Zjednoczonych w globalnej gospodarce.
Wasz postulat z ubiegłego roku wreszcie zaczął się spełniać – cena ropy i innych surowców poszła w górę. Czy to dopiero początek? Ceny poszybują?
Michał Górczewski: Tego nie oczekuję, moim zdaniem cena ropy naftowej nie wróci już do swoich historycznych poziomów. Sądzę, że poziom 100 dolarów za baryłkę jest nierealny. Światowa gospodarka wchodzi na nowe tory. Niedawno Tesla podała, że w pierwszym tygodniu zamówień na nowy model ich elektrycznego samochodu odebrała 325 tysięcy przedpłat! Na naszych oczach auto elektryczne przestaje być zabawką, a staje się narzędziem. To oczywiście nie „zabije” ropy, nadal będzie zapotrzebowanie na ten surowiec, ale to zapotrzebowanie będzie sukcesywnie się zmniejszało. Moim zdaniem, ceny ropy wzrosną w najbliższych miesiącach jeszcze o 10-20%.
Andrzej Miszczuk: Sądzę, że cena ropy będzie oscylowała między 40 a 50 dolarów za baryłkę. Wydaje się, że to cena równowagi, bo w ostatnim roku firmy naftowe się zrestrukturyzowały, zamknęły najdroższe projekty, zoptymalizowały zatrudnienie. Koszty ich działalności spadły. Ale poczekajmy, zbliża się lato, które zawsze zwiększa popyt, bo wbrew powszechnemu przekonaniu świat zużywa więcej ropy do chłodzenia niż do grzania. Ale rzeczywiście, wreszcie nadchodzi czas energii odnawialnej, która moim zdaniem w ciągu najbliższych dziesięciu lat zdominuje świat.
Na razie to dobrze, że ceny surowców rosną, bo to oznacza inflację. A inflacja oznacza, że rządy – bo przecież głównym dłużnikiem na świecie są państwa, a nie indywidualni konsumenci – będą mogły łatwiej spłacać dług i przeznaczać więcej pieniędzy na cele rozwojowe, w tym na inwestycje.
W ostatnich miesiącach ucichły Chiny, które jeszcze w ubiegłym roku dominowały w gospodarczych serwisach.
Andrzej Miszczuk: Chiny mają za sobą zjazd rządzącej partii komunistycznej, która rozstrzygnęła dwa najważniejsze problemy współczesnych Chin. Po pierwsze przyznano, że wzrost gospodarczy jest zbyt niski, aby pochłonąć wszystkie problemy trapiące to państwo. Zapowiedziano, że głównym celem będzie uzdrowienie państwowych przedsiębiorstw, łącznie z zamykaniem nierentownych. To staje się głównym zadaniem. To dobrze, bo o ile prywatne chińskie spółki działają dobrze, są stosunkowo zdrowe, to państwowe stały się kulą u nogi gospodarki Państwa Środka. Potwierdzono też dotychczasowy kierunek rozwoju, czyli oparcie modelu gospodarczego na konsumpcji i ograniczenie nierentownych inwestycji. Kierunek jest dobry, ale trzeba mieć świadomość, że przebudowa chińskiej gospodarki potrwa. To kolejny w dziejach tego państwa „długi marsz”.
Tymczasem na szczęście Chiny odetchnęły po spadku wartości dolara, bo juan jest mocno związany z amerykańską walutą, a wysoki kurs amerykańskiej waluty powoduje, że ceny towarów produkowanych w tym kraju mocno wzrosły. Teraz, przy niższej cenie dolara, wszystko wróciło do normy, która jest dla Pekinu zadowalająca.
Wreszcie, po miesiącach wyczekiwania, nadziei i nerwów, ruszyła się polska giełda. Marzec był wręcz znakomity. Jak postrzegacie jego perspektywy w najbliższych miesiącach?
Michał Górczewski: Pozytywnie. Mamy bardzo dobry wzrost gospodarczy, a brak inflacji przyciąga inwestorów. Można, na podstawie doświadczenia sądzić, że globalni inwestorzy zainteresują się przede wszystkim dużymi spółkami, natomiast polski inwestor woli mniejsze spółki, bo świetnie wie, że inwestycja w duże, w których z reguły znaczący udział ma Skarb Państwa, jest obarczona ryzykiem politycznym,. Co ważne, z zapowiedzi wynika, że polskie firmy pokażą dobre, a przynajmniej przyzwoite wyniki za pierwszy kwartał, co powinno być dodatkowym impulsem dla inwestorów.
Andrzej Miszczuk: Patrzę na liczby. Zadziwiające, bo według MSCI Polska jest rynkiem, który najwięcej stracił od swoich historycznych szczytów. Jeśli nie liczyć Grecji, która jest oczywiście poza wszelkimi klasyfikacjami, to gorzej od polskiego parkietu zachowały się jedynie giełdy Brazylii, Rosji oraz Czech. Co za towarzystwo! Przecież stan polskiej gospodarki predestynuje nas do porównywania się raczej do Niemiec. Dalej. Polska znalazła się wśród trzech najtańszych rynków biorąc pod uwagę stosunek ceny do przepływów pieniężnych. Co to oznacza?
Masz już bezpłatne konto na naszej Platformie Funduszy?
Dzięki Platformie Funduszy, poza możliwością dokonywania transakcji, zyskasz dostęp do modeli szkoły inwestycyjnej (defensywnego, akcyjnego, specjalistycznego oraz 500+) zaprezentowanych w wirtualnym portfelu, dostęp do comiesięcznego raportu na temat inwestowania w fundusze, a także liczne poradniki, analizy i komentarze przygotowane zarówno przez naszych specjalistów jak i zaproszonych gości z firm, z którymi współpracujemy.
Platforma Funduszy pozwala także założyć „portfel treningowy” czyli miejsce, w którym możesz prowadzić portfel składający się z funduszy polskich i zagranicznych bez konieczności inwestowania własnych środków.
TAGI: f-trust opinie,