Wzrost ceny franka wcale nie jest przesądzony
Andrzej Miszczuk, Główny Strateg F-Trust:
Decyzja szwajcarskiego banku centralnego, BNS, uwolnienia franka szwajcarskiego od euro i zniesienia minimalnego kursu na poziomie 1,20 zaskoczyła rynki i banki komercyjne. Decyzja ma poważne konsekwencje finansowe dla dłużników hipotek we frankach w krajach Europy Środkowej, które pozwalały na zaciąganie kredytów na zakup nieruchomości w obcych walutach.
Dlaczego BNS zdecydował się na ten krok po ponad trzech latach utrzymywania kursu minimalnego na poziomie 1,20? Jak wyjaśniał prezes BNS, warunki rynkowe uległy zmianie. Stany Zjednoczone prowadzą restrykcyjną politykę monetarną, a strefa euro prowadzi politykę łatwego pieniądza. Pan Jordan twierdzi, że BNS musi uwolnić kurs franka, aby ten odnalazł swój rynkowy poziom. Szwajcarska partia prawicowa, która stała za niedawnym referendum wsparcia franka zwiększonymi zapasami złota, cieszy się z tej decyzji i uważa ją za bardzo słuszną.
W ubiegłym roku ceny akcji szwajcarskich wzrosły o 9,1% mierzone we frankach, podczas gdy akcje strefy euro o 2,3% mierzone w euro. Stabilny kurs franka względem euro wyraźnie sprzyjał gospodarce i szwajcarskim spółkom. Spółki ze strefy euro przenosiły się do Szwajcarii, zwabione stabilnością i umiarkowanymi podatkami. Koszty produkcji czy usług były porównywalne do kosztów w Niemczech, Francji czy Włoszech.
Szwajcaria będzie zbyt droga
Dzisiaj, kurs franka do euro wynosi 0,997, a stopa depozytowa została obniżona decyzją BNS do -0.75%. Cieszą się konsumenci szwajcarscy. Kupowali wiele towarów w krajach UE, np. samochody, żywność, bo były tam tańsze niż w ich własnym kraju. Doświadczałem tego, jako stały mieszkaniec Szwajcarii od ponad dwudziestu lat. Teraz te same towary potaniały o 20%. Zakupy w krajach Unii będą się więc nasilały. Dlatego martwią się producenci szwajcarscy, hotelarze, restauratorzy i cała branża turystyczna, bo ich ceny podskoczyły o 20%. Ceny akcji szwajcarskich spadły po decyzji szwajcarskiego banku centralnego o 8,7%. Zyski tych spółek automatycznie spadną, gdyż zwiększą się koszty i będą wywierały presję na marże. Tym samym spadną dochody fiskalne kantonów i całej konfederacji. Mogą pojawić się deficyty budżetowe.
Szwajcaria stanie się za droga, a przez to mniej atrakcyjna. W konsekwencji, łańcuszek zależności może doprowadzić do osłabienia franka. Spójrzmy na jena, który przez lata szybował w dół i umacniał się wobec wielu walut, a ostatnio dramatycznie osłabł. Ta dobra wiadomość dla polskich posiadaczy hipotek we frankach szwajcarskich nie musi przyjść w najbliższych miesiącach. W tej chwili, i przez jakiś czas, będą oni pod presja zwiększonego kosztu obsługi długu. Stąd korekta cen banków w Polsce i Rumunii, które znane są z hipotek w CHF. W Polsce mamy ok. 700 tysięcy takich przypadków, a w Rumunii 150 tysięcy. Węgrzy wycofali się z tej pułapki i skonwertowali dług frankowy na forinty. Tamta bolesna decyzja jest dzisiaj chwalona.
Jak żyć?
Co wypada teraz robić? Zachować spokój i czekać. Kiedy minie presja i obsesja frankowa, złotówka zacznie się umacniać. Warunki i dane makroekonomiczne są w Polsce dobre. Być może niektóre spółki ucierpią z powodu problemów wzrostu w Europie Zachodniej, ale mogą tez szukać innych rynków i źródeł zysku.
Sądzę, że BNS nie chce doprowadzić szwajcarskich obywateli do bankructwa. Swoją decyzją przywraca prawdziwy kurs franka – kurs rynkowy. Gdy opadną emocje i będą liczyły się dane gospodarcze, frank szwajcarski wcale nie musi umacniać się w nieskończoność. Może także się osłabiać i sądzę, że taki cel przyświecał tej decyzji BNS.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ