Co ZUS próbuje Ci przekazać, kiedy wysyła pismo o Twojej emeryturze?
Dostałem, podobnie jak większość z rodaków, pismo z ZUS o stanie mojego konta za 2013 i 2014 rok. Jestem w tej sytuacji, że jeszcze nie postraszono mnie wysokością mojej przyszłej emerytury gdybym przez resztę lat opłacał składki w takiej samej wysokości. Tę wiadomość zadedykowano osobom, które skończyły 35 lat. Niemniej jednak, po kilku latach pracy w korporacjach i następnie prowadzenia własnej działalności gospodarczej pokazane sumy nie powalają. Ja z racji tematyki, jaką się zajmuję i wykształcenia ekonomicznego przeanalizowałem zebrane kwoty, przyjrzałem się formie w jakiej są zaprezentowane, a następnie razem z małżonką jeszcze raz przeanalizowaliśmy nasz comiesięczny budżet w poszukiwaniu kolejnych środków, które warto przeznaczyć na własne oszczędności emerytalne.
Zastanawiam się jednak jak takie pisma są odbierane przez obywateli. Wszak temat pism z ZUS pojawił się w prasie od Faktu i Super Expresu po Gazetę Wyborczą i Rzeczpospolitą z tytułami „Biedne emerytury …”, „Skandalicznie niskie emerytury …” itd.
Pamiętam taką scenę sprzed kilku lat, kiedy w swoim rodzinnym domu gdzieś między gazetami znalazłem kopertę z ZUS, zamkniętą, z datą wysyłki dobrze sprzed kilku już miesięcy. Zapytałem mamy dlaczego tego nie otwiera … Spojrzenie mamy i komentarz taty „Mama nie chcę się stresować” pamiętam do dzisiaj.
O co chodzi w oszczędzaniu?
Najprościej mówiąc, oszczędzanie pieniędzy to nic innego jak odkładanie konsumpcji z teraz na później. Dwa słowa kluczowe, które wymagają wyjaśnienia to konsumpcja i później.
Konsumpcja, czyli zamiana naszych pieniędzy na rzeczy i usługi, które powodują, że żyje się nam wygodniej, przyjemniej, spokojniej, bezpieczniej. Wydatki nasze można podzielić na te, które zaspokajają nasze najpilniejsze potrzeby mieszkaniowe, żywieniowe czy po porostu życiowe oraz te, które zwiększają nasz standard życia, poziom zadowolenia i przyjemności. I teraz jak to się ma do naszych ewentualnych oszczędności emerytalnych?
Pierwsza sprawa to poziom zarobków w Polsce. Bardzo szkodliwym zjawiskiem jest istnienie tzw. „working poor” czyli osób, które mają pracę, ale osiągane dochody nie wystarczają na godne życie i zaspokojenie bieżących podstawowych potrzeb. W takich warunkach nie ma mowy o „odkładaniu bieżącej konsumpcji” na przyszłość.
Później to też ciekawa sprawa. W Polsce mamy pokolenia, które żyły w poprzednim ustroju gospodarczym, przez co doświadczyły już wiele lat życia z „odłożoną” konsumpcją, dla których nadszedł czas na nadrabianie wydatków. Z drugiej strony młode pokolenia Polaków, pierwszy raz pewnie od XVII wieku, mają przywilej życia w wolnej i stosunkowo dostatniej Polsce, dla których obecny stan posiadania to norma. Gdy dodamy do tego efekty globalizacji, możliwości przepływu informacji, ludzi, trendów to otrzymamy świat pełen pokus, gonitwy na posiadanie, chęć życia, tak jak żyją ludzie w “krajach zachodnich”, to mamy efekt w postaci odsuwania od siebie problemu dostatniego życia na emeryturze… nomen omen „na później”.
Tyle o wszystkich, teraz o Tobie
To, że jako naród mało zarabiamy, dużo wydajemy, albo chcemy móc dużo wydawać to jedno. Druga sprawa to fakt, że żyjemy dłużej, mamy ujemny przyrost naturalny i grożą nam niskie emerytury. I to jest ten moment, w którym warto przejść w rozważaniach ze skali makro do mikro. Dość mówienia o innych, wszystkich, o Polakach itd. Teraz warto spojrzeć na Twoją sytuację, na Twoje zarobki, wydatki, styl życia, na swoje upodobania. Bo jest szansa, że w Twoim przypadku, zarobki przekraczają poziom minimum egzystencjalnego i nie należysz do najmniej zarabiających. Jeżeli tak jest, to policz i podsumuj Twój budżet domowy, a następnie… skreśl te rzeczy, z których zrezygnujesz kiedy zaczniesz żyć na emeryturze. Przykre, czyż nie?
A jak nie chcesz z niczego rezygnować w przyszłości to lepiej poszukaj oszczędności w Twoim domowym budżecie i zafunduj sobie prywatną emeryturę.
Co wybrać? Nieruchomości, IKE, IKZE czy lokatę …
Żeby było jasne, nie chcę nikogo przekonywać do oszczędzania na emeryturę. To jest decyzja, która musi być podjęta samodzielnie i z woli własnych przemyśleń i doświadczeń. Wiem tylko, że czasem decyzja ta jest odkładana „na później” pod pretekstem, że nie wiadomo jak to zrobić.
Odpowiedź jest jedna: zrobienie czegokolwiek w tym kierunku jest lepsze, niż ciągłe odkładanie na później.
Lokaty bankowe, fundusze inwestycyjne, nieruchomości, konta IKE i IKZE, obligacje skarbowe, korporacyjne, własne firmy płacące dywidendę to wszystko jest dla Ciebie, a co ważne, to jedno rozwiązanie nie wyklucza drugiego. Zanim wybierzesz zastanów się, który ze sposobów pasuje do Ciebie. Zweryfikuj każdy pomysł pod kątem zrozumienia instrumentu, kosztów z nim związanych, konieczności poświęcenia swojego czasu, efektywności i swoich możliwości finansowych. Wybierz sposób na którym się znasz, albo który możesz szybko poznać nie narażając się na zbyt duże ryzyko i pamiętaj, że „umiejętność robienia czegoś, bierze się z robienia tego” (Cyceron).
Zobaczcie także mój kolejny wpis na temat emerytur pt: “Ostatnie referendum a sprawa ZUS”.
Zobacz także: